Wrócił "Malan". Wrócą triumfy? [WYWIAD]

2019-08-05 10:46:53(ost. akt: 2019-08-05 11:19:53)

Autor zdjęcia: Kamil Kierzkowski

— Będę dawał z siebie wszystko. Czy będzie kolejna korona? Czas pokaże — mówi Patryk Malanowski, od niedawna grający trener Błękitnych Pasym. Czy powrót wielokrotnego króla strzelców ligi pchnie pasymian znów na podium okręgówki?
— Śledziłeś ostatnie ligowe i barażowe mecze Błękitnych? Tak "gorąco" i blisko a-klasy nie było już od wielu, wielu lat...
— Oczywiście, że śledziłem. Byłem zresztą na bardzo ważnych pojedynkach z SKS Szczytno czy Orlętami Reszel, po których chłopaki byli bogatsi o 4 punkty. Na ostatnim, kluczowym meczu z LKS Różnowo niestety nie mogłem być osobiście, ale za sprawą telefonu i Internetu cały czas byłem "na bieżąco". Niestety z Różnowa nie nadeszły zbyt dobre wieści (Błękitni przegrali 4:1 - przyp. K. K.) i zaczęła się nerwówka. To była prawdziwa "huśtawka": nie spadają, spadają, nie spadają... Pierwszy mecz barażowy poszedł kiepsko, ale w drugim - rzutem na taśmę - udało sie wywalczyć utrzymanie. Cieszę się, że dobrze się to skończyło.

— Pierwsza twoja myśl, gdy padła oficjalna informacja, że jednak Pasym zostaje w okręgówce?
— Wielka radość, po prostu. Po "ostatecznym" meczu z Kozłowem mogłem cieszyć się osobiście wraz z chłopakami. Było widać jak bardzo zależało im na tym zwycięstwie. W mojej opinii, Pasym - choć jest małym miasteczkiem - nie zasługuje na to, by grać "ledwie" w a-klasie.

— Z ławką trenerską pożegnał się Mirosław Romanowski. Wiem, że nieelegancko oceniać poprzedników, ale... czy to po jego stronie leżała kiepska forma zespołu?
— Nie, a na pewno nie tylko. Trener Romanowski wykonał w Pasymiu kawał naprawdę świetnej roboty. Z tego co się orientuję, to po rozmowie z zarządem klubu i samymi zawodnikami wszyscy jednomyślnie przyznali, że po prostu pewna formuła się wyczerpała. By wrócić na zwycięskie tory potrzebny był dopływ świeżej krwi.

Obrazek w tresci

— Jesteś nią ty. Jak doszło do tego, że zająłeś miejsce trenera Romanowskiego? W końcu jeszcze niedawno byłeś filarem ataku występującej w IV lidze Concordii Elbląg.
— Z gry w Concordii przyszło mi zrezygnować z przyczyn czysto osobistych, nie chcę o nich publicznie mówić. O sytuacji poinformowałem moich znajomych z Pasymia, a zarząd od razu przedstawił koncepcję, w której występowałbym jako grający trener Błękitnych. Zawodnicy przyjęli to z aprobatą, więc nie pozostało mi nic innego jak zgodzić się na tę propozycję.

— Błękitna koszulka, atak... Apetyt na kolejny tytuł króla strzelców ligi okręgowej?
— Nie ukrywam, że... byłoby fajnie (śmiech). Na ile pozwoli mi zdrowie, na tyle będę starał się pomagać chłopakom bezpośrednio na boisku. Będę dawał z siebie wszystko. Czy będzie korona? Czas pokaże.

— Nie będziesz miał w drużynie problemu z "posłuchem"? Znacie się jak łyse konie, za wami setki wspólnych spotkań jako zawodnicy... Mogą bardziej traktować cię jak kolegę, nie jak trenera.
— To była jedna z kwestii, których przed rozpoczęciem przygotowań obawiałem się najbardziej. Pierwsze tygodnie wspólnej pracy pokazały jednak, że niepotrzebnie się martwiłem. Gdy jest czas żartów, to żartujemy jako koledzy. A kiedy trzeba solidnie pracować, to sentymenty schodzą na bok i pracujemy. Myślę, że potrafimy wszyscy utrzymać odpowiedni, zdrowy balans.

— Przejdźmy do samego zespołu. Wraz z twoim przyjściem wyraźnie "ożywiło się" w kwestii wzmocnień.

— To prawda. Do treningów powrócił nasz zdolny młodzieżowiec, Mateusz Walczak. Dołączył także Radosław Górecki, który występował w Błękitnych w sezonie, w którym wywalczyliśmy awans do IV ligi. Na liście zawodników pojawił się też Mateusz Mikulak (do niedawna Omulew Wielbark). Pozyskaliśmy ponadto dwóch kluczowych piłkarzy od naszych sąsiadów z SKS Szczytno - Kamila Świercza i Kubę Kulesika. Dość szybko i sprawnie przypieczętowaliśmy w praktyce silną, 20-osobową kadrę. Nie wykluczam jednak, że ktoś jeszcze może do nas dołączyć przed startem ligi.

— To i z drugiej strony. Kogo zabraknie w sezonie 2019/2020?
— Szczerze? Najprawdopodobniej nikogo. Ten mały kryzys, widmo spadku, sprawiło, że o odejściach nie ma mowy. Nie możemy sobie pozwolić na to, by zawodnicy odchodzili z drużyny. Zwłaszcza miejscowi, bo to na nich opierał się zespół w poprzednich latach. Myślę, że chłopaki zresztą sami widzą, że szykuje się bardzo solidny, fajny projekt. Chcą w nim uczestniczyć, być jego częścią. I to jest fajne.

— Jaki cel stawiacie przed sobą w ruszającym niebawem sezonie?
— Nasz główny cel, wbrew pozorom, nie dotyczy jedynie samego boiska. Chcemy zbudować ten klub organizacyjnie. Sportowo wysokich celów sobie nie stawiamy. Myślę, że miejsce w pierwszej piątce jest jak najbardziej w naszym zasięgu. Natomiast w następnym sezonie... Wtedy już będzie zupełnie inaczej.

— Tym, co rzuciło mi się w oczy, jest to, że ruszyliście z kopyta zwłaszcza w mediach społecznościowych.
— Za cały - nazwijmy to - "marketing" odpowiada kilka osób, głównie zawodnicy, czyli Michał i Bartek Nosowicz, Ariel Łachmański i Arek Foruś. Bardzo pomagają nam przy tym także Paweł Sławinski, który kiedyś prowadził stronę Błękitnych i Mateusz Brzeziński. Wszyscy konsultujemy pomysły (a jest takowych dość dużo) jak poprawić wizerunek klubu i staramy się je wdrażać w życie. Będzie o nas głośniej, co nie tylko powinno się spodobać starym, wiernym kibicom, ale i przyciągnąć na trybuny nowe osoby, które będą dopingować Błękitnym.

— Na jakim etapie jesteście z przygotowaniami?
— Ostatnie ponad trzy tygodnie przepracowaliśmy bardzo sumiennie. Na treningach była świetna frekwencja. Kluczowa część przygotowań więc jest już za nami. Na "ostatniej prostej" skupimy się już głównie na treningach taktycznych.

— Tak na koniec, prosto z mostu: jakie to uczucie wrócić na "stare śmieci"?
— Bardzo miłe. Po przygodzie w Elblągu wracam w trochę innej roli, ale wiem na co stać chłopaków. Mają niemałe możliwości, stać ich na wiele. Mam nadzieję, że wspólnie dokonamy fajnych - jak na nasze warunki - rzeczy.

Rozmawiał Kamil Kierzkowski

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5