Marek - Master Chef z Pasymia
2016-03-04 09:26:13(ost. akt: 2016-03-04 09:28:09)
— Już jako mały chłopiec interesował się gotowaniem — zdradza Zofia Michalak z Pasymia, mama Marka. Młody kucharz ukończył szkołę średnią w Szczytnie, zdobył tytuł Mistrza Patelni naszego województwa, a w Szkocji uzyskał tytuł Master Chefa.
Gotowanie od dziecka sprawiało mu niesamowitą przyjemność. Jak mówi o sobie "jest uzależniony od pieczenia i gotowania". Robi to co kocha i to przynosi mu sukcesy w kulinarnym świecie, ale też moc satysfakcji i możliwość realizowania swoich marzeń. Choć niedawno skończył 34 lata, to jego osiągnięcia w dziedzinie gastronomii są imponujące. No cóż, tytułu Master Chefa nie dostaje się "od tak".
Miłość do gotowania
W wieku 8 lat potrafił już rozpoznać każdy kawałek mięsa. Tata był rzeźnikiem i mały pan Marek często z zaciekawieniem przyglądał się jak rozbiera się mięso. Mamę podpatrywał zaś w kuchni. Chętnie udzielał się w przyrządzaniu potraw na rodzinny stół. Nawet z wiekiem miłość do gotowania nie ulotniła się, wręcz przeciwnie nabrała na sile. Rozpoczęły się samodzielne eksperymenty w kuchni. Na zawód wybrał oczywiście kierunek gastronomiczny o specjalności zbiorowego żywienia.
— Ukończyłem kierunek Technikum Technologi Żywienia w Zespole Szkół nr 2 w roku 2001/2002 — rozpoczyna swoją historię Marek Michalak z Pasymia. — Panią profesor Kleszczewską darzę ogromnym respektem, a także sentymentem. To wspaniały nauczyciel, nowoczesny, z ogromną wiedzą w dziedzinie gastronomi i hotelarstwa. Całą naukę w tej szkole wspominam bardzo ciepło i życzliwie. Świetna kadra nauczycieli, jedna z najlepszych w naszym kraju. Dzięki umiejętnościom i wiedzy nabytej podczas nauki mam możliwość spełnienia zawodowych planów i robienia tego co kocham i co przynosi mi ogromną radość — zapewnia.
W wieku 8 lat potrafił już rozpoznać każdy kawałek mięsa. Tata był rzeźnikiem i mały pan Marek często z zaciekawieniem przyglądał się jak rozbiera się mięso. Mamę podpatrywał zaś w kuchni. Chętnie udzielał się w przyrządzaniu potraw na rodzinny stół. Nawet z wiekiem miłość do gotowania nie ulotniła się, wręcz przeciwnie nabrała na sile. Rozpoczęły się samodzielne eksperymenty w kuchni. Na zawód wybrał oczywiście kierunek gastronomiczny o specjalności zbiorowego żywienia.
— Ukończyłem kierunek Technikum Technologi Żywienia w Zespole Szkół nr 2 w roku 2001/2002 — rozpoczyna swoją historię Marek Michalak z Pasymia. — Panią profesor Kleszczewską darzę ogromnym respektem, a także sentymentem. To wspaniały nauczyciel, nowoczesny, z ogromną wiedzą w dziedzinie gastronomi i hotelarstwa. Całą naukę w tej szkole wspominam bardzo ciepło i życzliwie. Świetna kadra nauczycieli, jedna z najlepszych w naszym kraju. Dzięki umiejętnościom i wiedzy nabytej podczas nauki mam możliwość spełnienia zawodowych planów i robienia tego co kocham i co przynosi mi ogromną radość — zapewnia.
Ciężka droga do sukcesu
W 2004 roku, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, pan Marek postanowił poszukać szansy i możliwości rozwoju swoich umiejętności za granicą. Ogromną pomoc udzieliło mu rodzeństwo Marzena i Michał Ciemniewicz ze Szczytna, którzy od kilku lat przebywali w Perth w Szkocji. To oni zaopiekowali się młodym człowiekiem, pomogli zapisać się na kurs języka angielskiego, a także załatwili "pierwszą" pracę w tym kraju. Początki były trudne, ale jak podkreśla pan Marek powoli zdobywał doświadczenie kulinarne, aż pewnego dnia spełniło się jego marzenie i został właścicielem restauracji.
– Master Chef Wielkiej Brytanii nie jest programem telewizyjnym, ale najważniejszą organizacją kuchmistrzów. Jest nas tylko około 250 w całej Wielkiej Brytanii — opowiada wyróżniony szef kuchni. — Tytuł ten jest nadawany na całe życie i tylko nieliczni mogą się nim posługiwać. To ogromne osiągnięcie i na pewno spełnienie jednego z moich marzeń. Mam nadzieję, że mam przed sobą kilkanaście lat eksperymentów w gastronomii, więc coś jeszcze chciałbym osiągnąć — dodaje.
Pan Marek mieszka w Perth wraz z żona Magdaleną oraz 4-letnim synkiem Filipem. W maju urodzi się wyczekiwana córeczka. Są szczęśliwą i zgodną rodziną. Czy planują powrót do Polski? Zapewniają, że tak.
— Myślę, że nadejdzie taki dzień kiedy wrócimy do Polski — mówi. — Bardzo chciałbym kiedyś mieć restaurację w kraju. Tęsknimy za Polską. Często przylatujemy do Krakowa na weekendy. Kochamy to wspaniale miasto. Na Mazury, w rodzinne strony zazwyczaj wybieramy się na urlop w lato — dodaje.
W 2004 roku, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, pan Marek postanowił poszukać szansy i możliwości rozwoju swoich umiejętności za granicą. Ogromną pomoc udzieliło mu rodzeństwo Marzena i Michał Ciemniewicz ze Szczytna, którzy od kilku lat przebywali w Perth w Szkocji. To oni zaopiekowali się młodym człowiekiem, pomogli zapisać się na kurs języka angielskiego, a także załatwili "pierwszą" pracę w tym kraju. Początki były trudne, ale jak podkreśla pan Marek powoli zdobywał doświadczenie kulinarne, aż pewnego dnia spełniło się jego marzenie i został właścicielem restauracji.
– Master Chef Wielkiej Brytanii nie jest programem telewizyjnym, ale najważniejszą organizacją kuchmistrzów. Jest nas tylko około 250 w całej Wielkiej Brytanii — opowiada wyróżniony szef kuchni. — Tytuł ten jest nadawany na całe życie i tylko nieliczni mogą się nim posługiwać. To ogromne osiągnięcie i na pewno spełnienie jednego z moich marzeń. Mam nadzieję, że mam przed sobą kilkanaście lat eksperymentów w gastronomii, więc coś jeszcze chciałbym osiągnąć — dodaje.
Pan Marek mieszka w Perth wraz z żona Magdaleną oraz 4-letnim synkiem Filipem. W maju urodzi się wyczekiwana córeczka. Są szczęśliwą i zgodną rodziną. Czy planują powrót do Polski? Zapewniają, że tak.
— Myślę, że nadejdzie taki dzień kiedy wrócimy do Polski — mówi. — Bardzo chciałbym kiedyś mieć restaurację w kraju. Tęsknimy za Polską. Często przylatujemy do Krakowa na weekendy. Kochamy to wspaniale miasto. Na Mazury, w rodzinne strony zazwyczaj wybieramy się na urlop w lato — dodaje.
Dumna z syna
— Już od najmłodszych lat Marek przejawiał zdolności kulinarne — mówi mama zdolnego kucharza, Zofia Michalak. — Zawsze przychodził do kuchni, podpatrywał i pomagał przyrządzać potrawy. Potem sam już eksperymentował w kuchni z jedzeniem. W szkole średniej w roku 2001 w konkursie wojewódzkim zdobył tytuł Mistrza Patelni. Za granicą na swój tytuł też ciężko pracował. Jestem bardzo dumna z jego osiągnięć i z tego, że jest tak wspaniałym, dobrym człowiekiem — dodaje z dumą.
Jako jedyny z trójki dzieci pan Marek oddał się pasji gotowania zawodowego. Choć jak zdradza pani Zofia wszystkie dzieci umieją smacznie przyrządzać potrawy, to Marek robi to znakomicie. W Szkocji przebywa również brat znakomitego kucharza. W każdym roku pani Zofia odwiedza przynajmniej trzykrotnie swoich synów i ich rodziny. Cieszy się ich szczęściem, choć odległość jest sporym problemem. Już w maju planuje odwiedziny w Szkocji.
— Na maj jest wyznaczony termin porodu wnuczki, więc koniecznie muszę być, by powitać ją na świecie — zapewnia pani Zofia. — Dumna jestem z całej trójki moich dzieci. Są moją ostoją i sensem życia. Nie wyobrażam sobie bez nich życia i cieszę się ich szczęściem — wyznaje.
Panu Markowi gratulujemy uzyskania prestiżowego tytułu. Życzymy dalszych sukcesów w pracy i życiu rodzinnym!
— Już od najmłodszych lat Marek przejawiał zdolności kulinarne — mówi mama zdolnego kucharza, Zofia Michalak. — Zawsze przychodził do kuchni, podpatrywał i pomagał przyrządzać potrawy. Potem sam już eksperymentował w kuchni z jedzeniem. W szkole średniej w roku 2001 w konkursie wojewódzkim zdobył tytuł Mistrza Patelni. Za granicą na swój tytuł też ciężko pracował. Jestem bardzo dumna z jego osiągnięć i z tego, że jest tak wspaniałym, dobrym człowiekiem — dodaje z dumą.
Jako jedyny z trójki dzieci pan Marek oddał się pasji gotowania zawodowego. Choć jak zdradza pani Zofia wszystkie dzieci umieją smacznie przyrządzać potrawy, to Marek robi to znakomicie. W Szkocji przebywa również brat znakomitego kucharza. W każdym roku pani Zofia odwiedza przynajmniej trzykrotnie swoich synów i ich rodziny. Cieszy się ich szczęściem, choć odległość jest sporym problemem. Już w maju planuje odwiedziny w Szkocji.
— Na maj jest wyznaczony termin porodu wnuczki, więc koniecznie muszę być, by powitać ją na świecie — zapewnia pani Zofia. — Dumna jestem z całej trójki moich dzieci. Są moją ostoją i sensem życia. Nie wyobrażam sobie bez nich życia i cieszę się ich szczęściem — wyznaje.
Panu Markowi gratulujemy uzyskania prestiżowego tytułu. Życzymy dalszych sukcesów w pracy i życiu rodzinnym!
Czytaj e-wydanie ">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz TUTAJ ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
R #1950812 | 178.43.*.* 11 mar 2016 09:50
Pozdrawiam Marka, Michała i waszą siostrę... Trzymajcie się!!!!!!
odpowiedz na ten komentarz
Piotr #1949688 | 77.119.*.* 9 mar 2016 19:19
Gratulacje po\drowienia dla Pana Kazika Michala i Tamary
odpowiedz na ten komentarz
tom #1946937 | 83.6.*.* 5 mar 2016 13:00
a co się dzieje z Kaziem? jego ojcem?
odpowiedz na ten komentarz
zębowa wrózka #1946327 | 31.61.*.* 4 mar 2016 14:07
Gratulacje, fajnie czytać o sukcesach ludzi z sąsiedztwa.
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz